Poland
This article was added by the user . TheWorldNews is not responsible for the content of the platform.

Internet z pieniędzy unijnych dla nikogo

Nawet 20 proc. adresów w Polsce, które wg oczekiwań państwowych instytucji hurtowy operator sieci światłowodowej Nexera miał objąć zasięgiem infrastruktury budowanej za unijne pieniądze (Program Operacyjny Polska Cyfrowa z lat 2014-2020), to pustostany i puste jeszcze działki - wynika z wypowiedzi Jacka Wiśniewskiego, prezesa tej telekomunikacyjnej firmy.

Dla kogo ta infrastruktura

- Pytanie, czy nasze sieci powstały tam, gdzie powinny były powstać – powiedział publicznie Jacek Wiśniewski.

Pytanie to pada w przeddzień startu konkursów na nowe dotacje unijne do budowy sieci internetu w Polsce.

Czytaj więcej

Sztuczna inteligencja to kłamca. Bot od OpenAI oszukał człowieka, udając osobę niewidomą. Czy algort

Do końca ubiegłego roku Nexera, joint venture funduszu Infracapital z grupy Prudentialu i Nokii (ma już kilka procent udziałów) wybudowała sieć docierającą do 500 tys. gospodarstw domowych, z czego gros to sieci zbudowane z POPC. Jeśli zestawić te dane mogłoby się okazać, że w kilkudziesięciu tysiącach miejsc sieć powstała „dla nikogo”. Jacek Wiśniewski zapewnia, że tak jednak nie jest i niezamieszkałych miejsc jest mniej.

- Nasze analizy pokazują, że w zależności od projektu POPC jest to 5-10 proc., ale mamy też obszary, gdzie jest to nawet 20 proc. – precyzuje Jacek Wiśniewski.

- Szacujemy dziś, że na naszych sieciach około 10-15 proc. to pustostany oraz puste działki – mówi Karolina Pawlik, rzeczniczka Fiberhost (d. Inea, największy beneficjent POPC z ponad 1 mld zł wsparcia).

Orange Polska skali zjawiska w swoim wypadku nie podaje. Zapewnia tylko, że skorzystał z możliwości wymiany adresów do podłączenia.

- Podobnie jak Nexera dostrzegamy niedoskonałości wskazywania adresów do inwestycji w POPC i liczymy, że w kolejnych edycjach programów zostaną one usunięte – mówi Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange Polska.

Urzędnicy: to była decyzja operatora

Wg państwowego Centrum Projektów Polska Cyfrowa, które przygotowuje konkursy o dotacje unijne na infrastrukturę internetu, z możliwości wymiany adresów mogła skorzystać i Nexera, i inni operatorzy.

- W ramach POPC, zgodnie z regulaminem konkursu oraz zapisami umowy o dofinansowanie, beneficjenci mają możliwość doboru punktów adresowych do interwencji z całej puli punktów wskazanych w dokumentacji konkursowej. Do 15 proc. beneficjenci mogą dokonywać tej wymiany bez uprzedniej zgody CPPC, jedynie po poinformowaniu o dokonaniu takiej zmiany. W przypadku zaistnienia konieczności dokonania wymiany powyżej 15 proc. CPPC rozpatruje taką prośbę na uzasadniony wniosek beneficjenta. Nie ma zatem obowiązku ani konieczności podłączania pustostanów i pustych działek. Decyzję w tym zakresie podejmuje sam beneficjent. Nexera także korzysta z tej przesłanki w swoich projektach – odpowiedziała nam Katarzyna Stabińska z wydziału komunikacji departamentu strategii CPPC.

CPPC nie ma informacji ile adresów objętych sieciami POPC to pustostany. Stabińska zapewnia jednak, że temat jest administracji znany i podejmowane działania i analizy aby interwencja w rynek infrastruktury była skuteczna i celowa.

Skoro inwestorzy mogli zadbać o to, aby zbudować łącze tam, gdzie są już przyszli abonenci, to o co chodzi?

Chcą dotacje, ale nie na pustostany

Firmy nie kryją, iż liczą na kolejne pieniądze z UE na internetowe sieci i łatanie nimi tzw. białych plam (miejsc bez szybkiego internetu). Tym razem jednak chcą budować infrastrukturę tylko tam, gdzie ktoś już mieszka albo już wiadomo, że mieszkać będzie.

Mają wątpliwości, czy tak będzie ponieważ na listach miejsc do podłączenia w nowej perspektywie finansowej opublikowanych przez CPPC widzą i pustostany, i puste działki. Fiberhost wraz z innymi członkami organizacji Open Allies szacuje, że mogą stanowić około 10 proc. wszystkich.

- Budowa sieci telekomunikacyjnych, z których nikt nie będzie korzystał, jest nieuzasadniona ekonomicznie. Podnosi koszty nie tylko budowy, ale też utrzymania niewykorzystywanych sieci w przyszłości. Sieci budowane do lokalizacji, w których nikt ostatecznie nie zamówi usługi detalicznej, obniżają ostateczną saturację, wpływając na mniejszą ich efektywność. Dlatego też jest to dla nas jeden z kluczowych postulatów pod kątem przyszłych programów, gdyż pierwsze analizy adresów planowanych do objęcia przez Krajowy Plan Odbudowy pokazują, że jest tam sporo pustostanów i pustych działek, a zgodnie ze wstępnymi założeniami beneficjenci tych programów mieliby mieć obowiązek podłączenia 100 proc. adresów - informuje rzeczniczka Fiberhostu.

- Postulujemy, aby z list adresowych objętych dofinansowaniem usunąć miejsca, gdzie nie ma budynków i lokali mieszkalnych oraz perspektyw na to, by ta sytuacja się zmieniła (czyli tam, gdzie nie wydano pozwoleń na budowę – red.). Z naszych informacji wynika, że opublikowane listy są ich wstępnymi wersjami i CPPC będzie pracowało nad ich optymalizacją pod tych kątem – mówi Pawlik.

CPPC potwierdza, że nie wszystkie adresy już opublikowane będą musiały zostać podłączone do sieci budowanych przez zwycięzców konkursów. Argumentuje, że zdecydowało się opublikować wszystkie punkty, także te w budynkach nie oddanych do użytku, ponieważ takie postulaty dostawało z rynku.

- Beneficjenci zgłaszali, że na obszarze interwencji znajdują się budynki, które nie są ujęte w interwencji. Dzieje się tak dlatego, że znaczna część działek/domów nie ma zakończonych procedur odbioru budynku – tłumaczy przedstawicielka CPPC.

Kłopot państwa z danymi

Adresy, pod którymi nikt nie mieszka, to nie jedyny problem zgłaszany przez operatorów budujących sieci szerokopasmowego internetu z pieniędzy unijnych, jak i mieszkańców miejscowości, w których takie łącza się pojawiają.

Jacek Wiśniewski wskazywał wcześniej m.in. na to, że tam, gdzie jego firma realizuje projekt często powstają równolegle sieci małych dostawców lokalnych (tzw. ISP).

Z kolei nasi czytelnicy niejednokrotnie zgłaszali nam sytuacje, że unijny światłowód biegnie tuż przy ich posesji, a mimo tego z niego nie skorzystają. Za to sąsiad za płotem – tak.

Takie sytuacje nie zdarzałyby się, gdyby państwowe urzędy dysponowały dokładnymi danymi gdzie takich łączy faktycznie brakuje. Pozyskiwaniu danych służy obowiązkowy udział w spisie infrastruktury ciążący na operatorach telekomunikacyjnych.

Od tego roku dane przekazywać mają dwa razy w ciągu 12 miesięcy i za pośrednictwem nowego systemu IT. Jak pisaliśmy system – Punkt Informacyjny ds. Telekomunikacji – nie zdał egzaminu i jego właściciel, Urząd Komunikacji Elektronicznej musiał poszukać innego sposobu, aby zebrać dane od operatorów. Za sprawą zmian w przepisach szybko uchwalonych przez parlament dostali oni też więcej czasu na ich przekazanie. Prezes UKE, Jacek Oko, publicznie przeprosił firmy za zamieszanie.

- Szacujemy, że w bazie PIT znajduje się już ponad 90 proc. infrastruktury telekomunikacyjnej, która podlega sprawozdaniu – informował nas 10 marca p.o. rzecznika UKE, Witold Tomaszewski. Zgodnie z planem, operatorzy mieli zasilić system danymi do końca lutego.

PIT był budowany m.in. z pieniędzy unijnych. Wg Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej z programu POPC przeznaczono na ten system już około 32 mln zł, z czego około 16 mln zł już wydano.