Poland
This article was added by the user . TheWorldNews is not responsible for the content of the platform.

Łuczniczka oskarża znanych trenerów o gwałt. "Boję się, że może mi się coś stać"


Dziennikarze stacji Polsat dotarli do byłej łuczniczki, która twierdzi, że jako nastolatka była molestowana i zgwałcona przez trenerów podczas zawodów. Materiał spowodował, że zgłosiły się kolejne kobiety, które również doświadczyły przemocy seksualnej w środowisku łuczniczym. Co zaskakujące, Henryk J. i Kazimierz K. nadal pracują z młodzieżą.

Chcesz czytać naTemat.pl bez reklam i personalizować portal? Załóż konto 'Twoje naTemat'

Była łuczniczka oskarża o gwałt

Dziennikarze programu "Interwencja" Polsatu dwa tygodnie temu pokazali historię pani Sylwii, która opowiedziała, że została zgwałcona przez swoich trenerów.


"22-letnia pani Sylwia oskarża dwóch znanych w środowisku trenerów łucznictwa o gwałt. Miała wówczas 16 lat. Twierdzi, że została odurzona, dlatego pamięta jedynie urywki sytuacji. W swoim telefonie znalazła zdjęcia. Widać na nich nagiego trenera leżącego w łóżku z nagą panią Sylwią. Mężczyźni zaprzeczają oskarżeniom" – można było dowiedzieć się z reportażu "Interwencji" z początku marca.

Jej wyznanie spowodowało, że kolejne kobiety również opowiedziały, co przeszły w tym środowisku.

– Wierzę Sylwii. Myślę też, że zdjęcia są zatrważające i również prawdziwe… W tym środowisku też jestem i wielokrotnie słyszałam różne teksty. Np. że "Bóg cię obdarzył świetnymi darami". No takie… chodziło o kobiecość. O rozmiary piersi – relacjonowała stacji pani Karolina, łuczniczka.

Kolejna była łuczniczka, pani Magda dodała: "Bo dostaniesz klapsa na tyłek". Tak samo trener odezwał się do zawodniczki. Dochodzi do romansów trenerów z zawodniczkami. Wydaje mi się, że takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Do tego czasem dochodzi alkohol i tragedia gwarantowana".

Sytuację pani Sylwii skomentował również jej matka. – Ja bym w życiu nie pomyślała, że moje dziecko jest krzywdzone przez pedagoga. (…) Ona nie była w stanie nam o tym powiedzieć. Były sytuacje, że nie chciała już jeździć na treningi. Ale były telefony ze strony trenera, że ona musi przyjechać. Oddawałam dziecko pod opiekę dobrego człowieka. Tak przynajmniej myślałam. (…) To może spotkać każdego – stwierdziła pani Izabela.

Pani Sylwia: Boję się, że może mi się coś stać

A sama pani Sylwia powiedziała stacji, że spotyka się z falą ogromnej krytyki, której się nie spodziewała. – Hejt niszczy mnie bardzo – przyznała, dodając, że nie żałuje, iż opowiedziała telewizji swoją historię.

Kobieta obawia się też o swoje bezpieczeństwo. – Boję się. W końcu jestem dla nich zagrożeniem. Doszczętnie zrujnowałam im życie tymi oskarżeniami, które nie są bezpodstawne. I boję się, że może mi się coś stać – zawyrokowała.

Co ciekawe, Henryk J. i Kazimierz K. nadal pracują z młodzieżą. "Interwencja" podaje, że tak wynika ze zdjęć zrobionych po emisji reportażu. Obaj byli widziani w ostatni weekend na zawodach w Legnicy. Polsat zapytał o to Polski Związek Łucznictwa. Taką odpowiedź dostała stacja:

"Jako Zarząd mamy związane ręce, mimo najszczerszych chęci. Nie możemy ich zawiesić, bo nie mamy takich narzędzi. Jeśli zrobimy cokolwiek, to zaraz nas będą pozywać. Komisja dyscyplinarna zbiera się w środę. Nie mamy odpowiedzi z prokuratury czy toczy się postępowanie. Kluby nie odpowiedziały. Jest to stanowisko naszej kancelarii prawnej i musimy się dostosować".