Szczątki rosyjskiej rakiety Ch-55 z betonową głowicą znaleziono pod koniec kwietnia w lesie koło Bydgoszczy. Rakietę znalazła przypadkowa osoba, która udała się do lasu na przejażdżkę konną. Wicepremier Błaszczak po znalezieniu rakiety twierdził, że "obowiązków instrukcyjnych" w tej sprawie nie dopełnił gen. Piotrowski.
Rakieta spadła na Polskę w czasie zmasowanego ataku rakietowego na Ukrainę, prawdopodobnie w wyniku utraty kontroli nad nią przez Rosjan. Nie była uzbrojona w głowicę bojową, co świadczy, że była prawdopodobnie pozorowanym celem, który miał związać ukraińską obronę powietrzną.
Z ujawnionej przez Mariusza Błaszczaka notatki wynika, że 16 grudnia w sprawozdaniu operacyjnym Dowództwa Operacyjnego do szefa Sztabu Generalnego WP i Dyżurnej Służby Operacyjnej MON znalazło się sformułowanie o tym, że tego dnia „nie odnotowano naruszenia/przekroczenia przestrzeni powietrznej RP”.
Jak pisze Marek Kozubal informacja o naruszeniu przestrzeni powietrznej przez niezidentyfikowany obiekt znalazła się za to w sprawozdaniu z 17 grudnia skierowanym do dowódcy generalnego RSZ.
Błaszczak stwierdził, że 16 grudnia 2022 r. wojsko wiedziało o obiekcie w polskiej przestrzeni powietrznej, który może być rakietą. Zapewnił, że działania Centrum Operacji Powietrznych były prawidłowe. Zarzucił jednak dowódcy operacyjnemu, że nie dostał od niego wniosku w sprawie skierowania w rejon upadku rakiety Wojsk Obrony Terytorialnej.